Oto link to filmiku, nakręconego amatorską kamerą, w którym ujęta została scenka z Mr.Nobody...w tle Jared w długich włosach..
http://www.youtube.com/watch?v=UqOjSeDop6A....................................................................................................
Troche plotek :P
Jared Leto: jestem odpowiedzialny, więc nie pijęJared Leto postanowił całkowicie zrezygnować z alkoholu, aby udowodnić, że jest odpowiedzialnym rockmanem.Wokalista grupy 30 Seconds To Mars przygotowuje się do trasy koncertowej i przyznaje, że bardziej, niż na hedonistycznych aspektach rockandrollowego stylu życia, zależy mu na dobrych koncertach.- Nie jesteśmy nieodpowiedzialnymi przerośniętymi nastolatkami, którzy wyrwali się w trasę, żeby znaleźć sobie wymówkę do szaleństw. Chcemy udowodnić światu, że jesteśmy buntownikami - mówi artysta
.......................................................................................................
Oto focia na której uwieczniono ekipę pracującą nad kręceniem klipu do ABL...ojjj zimno wrrr...
Zdjęcie można powiększyć :P.....................................................................................................................
Chapter 14
Czas Ucieka
Jared: No gdzie podziewa sie Tomo i Tim, szlag mnie zaraz trafi....
Shannon: To ja pójde sprawdzić co sie z nimi dzieje...
Jared: Zaczekaj pójdę z Tobą, co za ofermy....
Jared i Shann nie mogli uwierzyć własnym oczom, Tomo i Tim leżeli na śniegu cali przemoczeni, trzęśli się z zimna. Okazało się że Tim wpadł pod lód a Tomo, dzielny chłopak, pośpieszył mu z pomocą i w rezultacie sam wpadł do niesłychanie zimnej wody. Wszyscy byli poważni, Jared z przerażeniem patrzył na ofiary losu, Shannon pobiegł po jakieś koce, futra, gorący napój, aby biedacy się rozgrzali.
Tomo i Tim, otuleni jak małe dzieci posłusznie weszli do pojazdu w którym każdy z muzyków przygotowywał się do kręcenia klipu. Były w nim łózka i całe wyposażenie potrzebne do przeżycia.
Tomo majaczył coś o niedźwiadkach, Jared uspokajał go, klepał po ramieniu.
Jared: No chłopaki, wystraszyliście nas, opowiadajcie jak to sie stało, który był tak nieuważny, że wpakował się w przerębel, co?
Tim: To ja, przyznaję się, cholera że też zawsze ja muszę mieć pecha...
Jared: Pecha? W wyborze dziewczyny jakoś nie miałeś pecha...- dopowiedział z pełną nutą ironii lider Marsiaków.
Shannon: Spójrzcie na Tomo, zobaczcie jaki on siny – przeraził się Shann po czym zawołał lekarza, który został wezwany kilka minut po zdarzeniu.
Lekarz zerknął na stan pacjenta, po czym stwierdził że Tomo powinien zostać przewieziony w trybie natychmiastowym do szpitala.
Jared: No pięknie, teraz to na pewno nie skończymy tego klipu na czas...Ale co ja sie będę jakimś klipem martwić...Chłopaki, wieziemy poszkodowanych do szpitala i to obydwu, żeby tylko Timowi nic nie było.
Shann kiwnął głową i rozkazał ekipie zabierać sie z Grenlandii.
Wszyscy, cały zespół i operatorzy kamer itd. , pojechali do LA.
Szpital był zatłoczony, a że był to ten sam w którym Timowi opatrywano palca, u lekarzy i pielęgniarek Marsi mieli pewne przywileje.
Tim i Tomo wylądowali w tej samej sali, Jared i Shann siedzieli przy ich łóżkach i żartowali.
Z Tomo nie było najpiękniej, miał zapalenie płuc i wysoką gorączkę. Jared postanowił zawiadomić o tym Asię.
Jared: No słuchaj czekoladowa Asiu, Twój mąż jest w szpitalu, ale bez paniki, coś mu się przydarzyło no i jest gdzie jest.
Asia: Co mu sie przydarzyło, masz zamiar mnie katować? Gadaj do rzeczy – rzuciła oburzona
Jared: Tomo, nasz gitarzysta a Twój nowo nabyty towar, wpadł pod lód, nie wiem dokładnie jak to sie stało, nie zdążył wyjaśnić.
Asia: Jak to nie zdążył, gadaj co sie teraz z nim dzieje i to już!!!
Jared: Ale jesteś ostra, spokojnie, wyliże się, to tylko zapalenie płuc – dodał spokojnie
Asia: Co??? I to ma być nic wielkiego???Czy Ty nie wiesz co to za choroba??Zaraz tam jade, podaj mi adres?
Jared: Nigdzie nie jedziesz!!! Przecież jutro zaczynasz studium, o LA nie ma mowy, Tomo byłby wściekły i na pewno nie chciałby byś zawaliła naukę na samym starcie. Będę Cię informował o jego stanie zdrowia, uspokój się i wypij gorącej czekolady – to zawsze pomaga na stres – uwierz mi. - powiedział najdelikatniej jak tylko mógł i rozłączył się.
Po powrocie do sali chorych Marsów, Jared zauważył że łóżko Tomo jest puste, Shann siedział zmartwiony obok Tima, który jakimś cudem czuł się dobrze.
Jared: Hej, gdzie zabrano Tomo??
Shannon: A...przed momentem zabrali go na badania, myślę że nic mu nie będzie...spokojnie...
Jared: Co? Ja mam być spokojny? Nie dość że zalegamy z klipem, ja mam zdjęcia w Mr.Nobody, mamy do końca roku nagrać płytę, a Ty mi mówisz „spokojnie”....Mam ochotę dowalić i Timowi i Tomo za to wszystko, co teraz przeżywam.
Shannon: Jared, chyba widzę tylko jedyne wyjście – uśmiechnął się jak mały diabełek i dodał – chodźmy na małego drinka – od razu poczujesz sie lepiej...
I wszystko sprowadza się do alkoholu – tak bywa – lecz nie tylko do alkoholu - :)
Chapter 15
A więc nie tylko do alkoholu...
Jared: Nie, nie pójdziemy na drinka, nawet nie ma mowy...Już wiem, chodźmy się wyszaleć do wesołego miasteczka – tak dawno nie jeździliśmy kolejką, co Ty na to?
Shannon popadł w zdumienie słysząc młodszego brata.
Shannon: A niech mnie...Dawaj idziemy – przyspieszył kroku doganiając Jareda.
Jared widząc małą dziewczynkę, której rodzice kupowali cukrową watę cieszył sie jak małe dziecko spiesząc do punktu produkcji słodyczy na kijku. Shannon w tym czasie dorwał się do gokartów, wsiadł do jednego i szalał po torze jak prawdziwy mistrz kierownicy. W miejscu szaleństw dla każdego było dużo ludzi, a wręcz tłumy. Jared z watą chodził pomiędzy ludźmi, a raczej między rozkrzyczanymi dzieciakami szukając dla siebie atrakcji, widok był wprost zabawny. Shannon rozbijał się z małolatami ciesząc przy tym buźkę jak jakiś wariat, zapomniał o swoim młodszym bracie, kiedy ten wpadł w wir szaleństwa. Jr. na strzelnicy – to jest to – zawsze marzył o strzelaniu w produkcjach w których przyszło mu brać udział – lecz nie często mógł strzelać seriami za przestępcami, lub samemu, będąc przestępcą. Jared dorwał wiatrówkę i próbował zestrzelić cel, kiepsko mu to szło, lecz nie poddawał się – jak to zodiakalny koziorożec – uparty i wytrwały. Po kilkunastej próbie w końcu zestrzelił dla siebie jakąś trefną maskotkę, z której wystawały strzępy waty. Jared oburzył się na podającego mu wygraną, licząc na wymianę maskotki. Lecz przeliczył się biedny wyrośnięty dzieciuch, oburzony na cały świat rzucił maskotką w stronę oszusta i poszedł dalej.
Czas rajdu Shannona właśnie dobiegł końca – zatem podążył w poszukiwaniu brata, licząc na to, że znajdzie go stojącego w kolejce po gorącą czekoladę. Jednak Shannona dopadło rozczarowanie, szukał wszędzie i nic – jakby zapadł sie pod ziemię.
Shannon: No nie, w kulki sobie leci? Przecież jest już późno...gdzie on się podziewa – pomyślał Shann po czym zadzwonił na komórkę brata.
Jared: Aaa...co jest? No gdzie jesteś bo wszędzie Cię szukam?
Shannon: Tak? Ty mnie szukasz...Ja też Cię wszędzie szukam – gdzie jesteś?
Jared: No jak to...OK spotkajmy się w szpitalu, tak będzie najlepiej.
Shannon: No OK, już tam idę.
Shann i Jared pojawili się w sali, gdzie przebywał Tomo, po chwili wszedł doktor z dobrą wiadomością.
Doktor: Drodzy panowie, stan Waszego kolegi uległ poprawie, powinien zostać w szpitalu, dopóki wyzdrowieje.
Jared: No pięknie, najpierw Tim z jego nieszczęsnym palcem, a teraz Tomo...ale się narobiło...chyba nigdy nie skończymy Naszego klipu...
Shannon: Spoko Braciszku, damy rade...aaaa co masz na ustach? Coś białego...
Jared: A to nic...nie ważne...
Shannon: Aaa już wiem, znowu opychałeś sie watą...i dlaczego sie pytam...ehhehe
Jared wkurzony z drwin Shanna zarzucił focha i wyszedł na korytarz.
A tam zjawiła sie Nayra...szła szybko w stronę przerażonego Jareda, biedak nie wiedział dlaczego Nayra ma tak wściekle przeszywający go wzrok.
Nayra: No ładnie, dlaczego nikt mnie nie powiadomił o tym, co stało się z moim chłopakiem? Co? Co sie tak gapisz? Odpowiadaj! - krzyknęła na Jareda
Jared: Chcieliśmy już do Ciebie dzwonić...
Nayra: Tak, a do Asi jakoś wcześniej dzwoniłeś...Zapomniałeś do mnie? A co Ty masz na ustach?
Jared zdezorientowany tym wszystkim bez słowa wyszedł na świeże powietrze mówiąc do siebie.
No pięknie, jeszcze rozkrzyczanej dziewczyny Tima brakowało do pełni szczęścia....
Jared zamówił taxi i tak opuszczając kumpli pojechał do hotelu... ...........................................................................................................
Provehito In Altum