BRAVO: Przyznaj szczerze – czy zawsze chciałeś zostać aktorem i muzykiem?
Jared: Już od dziecka wiedziałem, że moim przeznaczeniem jest sztuka. Zawsze czułem niechęć do „normalnego życia”. Nigdy nie chciałem zwyczajnej pracy i być tylko trybikiem w wielkiej maszynie. Chciałem próbować różnych rzeczy, smakować życia. Dlatego bycie artystą, aktorem, muzykiem zawsze było dla mnie idealnym rozwiązaniem.
BRAVO: Jak wspominasz swoje dzieciństwo?
Jared: Wychowałem się w biednej rodzinie. Byliśmy włóczęgami i ciągle się przeprowadzaliśmy. Moja mama pracowała jako fotograf i lubiła podróżować. Kiedy byłem mały, mieszkałem w różnych stanach: urodziłem się na południu USA, w Luizjanie, ale potem przenieśliśmy się na północ, na Alaskę. Przez jakiś czas mieszkaliśmy nawet w Brazylii i na Haiti. Moje dzieciństwo było jak podróż marzeń, pełnych przygód. Ale też i trudnych wyzwań.
BRAVO: Dlaczego nowa płyta Twojej kapeli nosi tytuł „This Is War”? ( w tłum.” To wojna”)?
Jared: Przez ostatnie kilka lat bez przerwy wojowaliśmy – z dziennikarzami, krytykami i wytwórniami muzycznymi. To była prawdziwa wojna! Zażarta, brutalna i krwawa. Walczyliśmy ze wszystkimi, którzy chcieli nas zmienić. Nie lubimy, kiedy ktoś na nas wpływa wbrew naszym przekonaniom. W końcu zawarliśmy pokój, jednak jesteśmy zadowoleni, że podjęliśmy walkę. Bo to nas wzmocniło jako zespół.
BRAVO: Słychać to na Waszej nowej płycie?
Jared: Tak mi się wydaje. Fani, którzy się ze mną kontaktują, bardzo emocjonalnie podchodzą do naszej muzyki i brzmienia. Rozmawiałem z żołnierzami, którzy wrócili z Iraku. Powiedzieli, że jedyne, co pozwalało im choć przez chwilę zapomnieć o koszmarze wojny, to nasze piosenki. To tylko pokazuje, jaką moc może mieć muzyka!
BRAVO: Masz jakieś wady?
Jared: Zrobię wszystko za butelkę...ostrego sosu. Wszystko nim przyprawiam. Wiem, że to niezdrowe, ale jestem od niego uzależniony...