niedziela, 2 września 2007

Odcinek nr 3























Tapetki :P/Wallpapers :P










Trochę moich niewypałów:P
.....................................................................................................



Oto kolejne 2 tapety zrobione przez Monię - są cudne!!!
Dziękuję Moniu :)
......................................................................................................
Wiersz Sylwii :)


ODCINEK NR 3

Obsada:
Detektyw Monek: Jared Leto
Szefowa : Angeline Jolie
Burmistrz : Danny De Vito
Menel : Rowan Atkinson
Starucha : Krystyna Feldman
Gruby : Jasiu Kowalski

„Detektyw Monek i gdzie jest Nemo?”

Monek już pół dnia spędził za swoim biurkiem. Nienawidził tych dni, gdy na ulicy nic się nie działo, a on tylko siedział i liczył pączki zjedzone przez Grubego.
„Kurde, ile ten człowiek może tego zjeść?” - zastanawiał się gdy zimny głos wyrwał go z letargu.
„Monek, zaraz do mnie, Pan Burmistrz ma do Ciebie sprawę” - rzuciła Szefowa.
Detektyw lekko zszokowany powlókł się do znajomego gabinetu. Gdy wszedł do środka, doskoczył do niego facet i uścisnął mu rękę.
„Witam słynnego detektywa. Mam do pana prośbę, ale może zanim przejdę do interesów to się przedstawię. Nazywam się Jan Kurdupel i jak Pan wie, jestem burmistrzem naszego miasta” - rzucił do zszokowanego Moneka.
Detektyw tylko spojrzał na Kurdupla i nic nie odpowiedział. Widząc to Kurdupel paplał dalej.
„Bo wie Pan, mojej ukochanej żonce zginął piesek i trzeba go znaleźć. Nemo się wabi i pomyślałem, że Pan by mógł go odnaleźć” - dokończył.
„No nie, to ja mam teraz za jakimiś kundlami się uganiać, to po cholerę ja tę szkołę policyjną kończyłem?” - pomyślał i spojrzał na Szefową, licząc że ona pozbędzie się faceta, ale się przeliczył, bo ona jak nigdy nic stwierdziła.
„Może Pan być spokojny, mój człowiek zajmie się tym” - i z uprzejmym uśmiechem odprowadziła Burmistrza do drzwi. Gdy ten zniknął, odwróciła się i powiedziała - „Słuchaj, ja wiem że to poniżające dla Ciebie, za jakimś kundlem ganiać, ale on tu rządzi, więc sam rozumiesz. Masz tu fotę tego czegoś, co niby ma być psem, bo mi to nawet myszy nie przypomina, i w teren” - dodała.
Monek nic nie powiedział, wziął fotę a potem płaszcz i kapelusz. Gdy znalazł się na świeżym powietrzu, o ile ten dym co sie unosi nad tą dziurą, można stwierdzić powietrzem, szybko poszedł na postój taksówek i wsiadł do pierwszej z brzegu.
„Na Starówkę proszę” - rzucił w stronę kierowcy.
„Już się robi” - odparł tamten i ruszył.
Siedząc w aucie Monek zastanawiał się dlaczego właściwie się na to zgodził, ale szybko odgonił te dziwne myśli i zaczął układać plan poszukiwań tego gacka, bo faktycznie to coś na zdjęciu nie wyglądało jak pies. Gdy wysiadł z taksówki, zaraz poszedł w stronę parku i z wymuszonym uśmiechem zaczął pytać spacerujących staruszek o Nemo. Wszystkie piały z zachwytu na jego widok, ale żadna go nie widziała, i gdy tak chodził bez celu, podszedł do niego jakiś pijaczek.
„Eee, Panie, ja widziałem to coś” - zagadnął.
„Serio?” - spytał zniesmaczony Monek.
Od klienta waliło gorzałą tak, że aż detektywowi zakręciło się w głowie.
„No tak kochaniutki, taki łysy ciągnął biedaka tam od tej kamienicy. Idź Pan szybko, to może psinę da się jeszcze uratować” - dodał menelik
Monek wcisnął mu banknot do ręki i nie spiesząc się poszedł we wskazanym kierunku. Gdy wszedł do budynku, okazało się, że są tam tylko jedne drzwi, zapukał do nich i czekał. Nagle drzwi się otworzyły a w nich stanęła starsza Kobieta.
„Dzień dobry, czy Pani tu mieszka? - zapytał detektyw.
„Tak, nazywam się Jadzia Puszczalska, a Ty młodzieńcze? - spytała kobieta.
„Ja jestem Monek i jestem detektywem. Poszukuję tego psa, czy nie widziała go Pani? - rzekł spokojnie do staruszki.
„Nie chłopczyku, ale ładny jest ła...” - i zanim Jadzia skończyła, z jej mieszkania dobiegł cichy skowyt. Monek zareagował natychmiast, odsunął staruszkę i wpadł do środka. To, co zobaczył, sprawiło że zabrakło mu powietrza. Gacek, zwany Nemo, ten niby pies leżał jak król na wielkiej poduszce przykuty za łapę do czajnika.
„Jak Pani może męczyć to stworzenie, fakt że to paskudne to jak nie wiem, ale nawet jemu nie należy się takie cierpienie” - gdy nikt mu nie odpowiedział, odwrócił się gwałtownie, ale było już za późno. Puszczalska złapała go za rękę i rzuciła nim o ścianę.
„Ma babka kondycję” - pomyślał i zrobił unik gdy wachlarz rzucony przez Jadzie o mały włos nie trafił go w oko - „No to teraz przegięłaś starucho” - warknął wściekły Monek i rzucił się w stronę Puszczalskiej.
Po krótkiej szamotaninie, udało mu się związać ściekłą babę i zadzwonić do Szefowej z prośbą o przysłanie radiowozu. Zanim jednak wyszedł zapytał:
„Jadziu i po co Pani było to wszystko? Porwanie psa, pobicie funkcjonariusza na służbie. Dostaniesz za to ładnych parę lat.
„Nudziło mi sie na emeryturze debilu. A jak myślisz, chciałam wyciągnąć kasę od Kurdupla i udałoby mi się gdyby nie Ty frajerze” - odparła wściekle.
Wychodząc, Monek pokręcił głową - „Co się dzieje z tym światem, już nawet emerytki schodzą na drogę przestępstwa” - pomyślał.
- „No, paskuda czas zanieść do domu” - dodał i udał się w stronę postoju taksówek.


KONIEC ODCINKA 3
Provehito In Altum

sobota, 1 września 2007

Odcinek nr 2




30 Seconds To Mars zostali nominowani do nagrody MTV EMA 2007 w czterech kategoriach:

- Rock Out

- Band

- Headliner

- Inter Act





Tapetki :) jak zawsze






Oto 2 tapety stworzone przez Monię, prawda że wspaniałe?
Dziękuję Ci Moniu w imieniu wszystkich którzy zaglądają na ten blog :)





ODCINEK NUMER 2

Obsada :
Detektyw Monek : Jared Leto
Szefowa : Angeline Jolie
Wiewiórka : Carrie – Anna Moss
Świstak :Keanu Reeves


„Sprawa porąbanej Wiewiórki”

Kolejny dzień zaczął się dla Moneka jak każdy poprzedni. Wstał z łóżka, rozejrzał się po zagraconym pokoju i poszedł do kuchni.
„Matko! Jaki tu syf” - pomyślał - „Przydałoby sie posprzątać” - dodał.
Po dokładnym przeszukaniu szafek znalazł tylko kawę (cukru nie było, a mleczko już dawno temu się zepsuło). Gdy tak siedział popijając paskudny, gorzki napar, zadzwonił telefon, z niechęcią podszedł do aparatu i odebrał.
„Słucham” - mruknął.
„Monek, to Ty, kurde,w domu?” - zawrzeszczała Angie.
„No tak, szefowa się stęskniła” - pomyślał Monek.
„Ładuj dupę do wozu i za pół godziny widzę Cię u siebie!!!” - krzyknęła
Monek odłożył telefon mrucząc - „Ja też Cię uwielbiam Ty ruro” - musiał sobie ulżyć.
Gdy po dwudziestu minutach wylądował na posterunku, wszyscy biegali jak opętani.
„Co tu się stało?” - pomyślał z irytacją
„No, nareszcie” - usłyszał znajomy głos - „Raczyłeś sie wreszcie zjawić. My tu mamy kocioł, a Ty sobie panienki obracasz!” - darła się szefowa
„Tak, tuziny panienek” - odburknął.
„Nie bądź opryskliwy, tylko słuchaj: Wiewiórka uciekła z więzienia” - dodała ciszej.
„Co? Ta wariatka co zawijała ze Świstakiem prochy w sreberka i wysyłała za granicę? - spytał Monek.
„Z ust mi to wyjąłeś. Ona zdusiła strażnika gumką ze stringów i się zwinęła” - szefowa nerwowo stukała długopisem o blat biurka.
„A to cholera jedna, ale przynajmniej zginął od tego co lubił” - rzucił nie myśląc długo Monek.
„Co Ty mi za głupoty pierdzielisz? Weź się do roboty szowinisto jeden” - usłyszał na odchodne.
Gdy wyszedł na ulicę, padał deszcz. Chwaląc się za to, że zabrał płaszcz i kapelusz, poszedł przed siebie. Gdy mijał ulicę imienia Wodza Skrzywionego Badyla, nagle zobaczył jakiś ruch
„Wiewiórka! Co ja przyciągam przestępców” - pomyślał przypominając sobie sprawę Ogórka z przed kilku tygodni. Zacisnął zęby, nadciągnął głębiej kapelusz na czoło i zaczął śledzić kobietę.
Doszedł za nią do oczyszczalni ścieków, od której waliło na siedem przecznic.
„Czemu tu nie ma żadnego kwiatka?” - warknął Monek, wtedy poczuł zimną lufę pistoletu na plecach.
„Idziemy kochasiu” - dobiegł go znajomy głos
„O, cześć Świstak. Ty, widzę i czuję że wcale się nie zmieniłeś” - rzucił detektyw
„Zamknij ryj i chodź” rzucił Świstak popychając Moneka przed sobą.
Gdy poszli na miejsce, Wiewiórka już tam była i liczyła kasę.
„No to piękną ilość towaru upchnęliśmy” - rzuciła - „Co to za jeden?” - dodała patrząc na Moneka.
„Pan detektyw Monek łaził za Tobą” - powiedział Świstak.
„Pan detektyw mówisz” - stwierdziła Wiewiórka z kpiną w głosie - „To może sobie naszego towarku spróbuje” - dodała.
„Dziękuję, w gównie nie gustuję” - odparł spokojnie Monek
„To zagustujesz, Świstak, walnij mu działkę, tu zaraz będą gliny” - rozkazała Wiewiórka.
„Tak jest Sze...” - Świstak nie dokończył gdy Monek szybkim ruchem skręcił mu rękę i zabrał broń. Wycelował w Wiewiórkę, ale i ona wycelowała w niego.
„No, jesteśmy na tej samej pozycji kochasiu” -parsknęła dilerka z uśmiechem.
„Nie całkiem gnido!” - powiedział Monek i strzelił do góry.
W tym momencie na Wiewiórkę spadła góra nawozu.
„Gówno do gówna” - zaśmiał się detektyw i wyciągnął komórkę z kieszeni. Wykręcił znajomy numer i rzucił:
„Szefowo, oba śmiecie załatwione. Czekają na oczyszczalni przy okazji trzeba tu posprzątać.
Po czym rozłączył się i wyszedł.

KONIEC ODCINKA DRUGIEGO
Pozdrawiam :)
Provehito In Altum :)