niedziela, 30 września 2007

Time to say goodbye

MONIONIO dała cynk na różne stronki do głosowania na Marsów, ukryła je w komentarzach - a ja, (mam nadzieję, że nie masz mi za złe) wklejam je, aby były na widoku...Więc do dzieła.
To ostatnia nota - wyjeżdżam.
Nowe posty będą ukazywać się w weekendy - nie bede mieć dostępu do neta w tygodniu - chyba że jakimś cudem.
OK jak sumienie każe - zabierajmy sie za głosowanie!!!!


MONIONIO: muszę... ku chwale ojczyzny!! xD
(znalazłam na profilu dobrej istoty na fotologu)
/http://www.ema.mtv.it
/http://www.ema.mtv.de
/http://www.ema.mtv.se
/http://www.ema.mtv.es
/http://www.ema.mtv.fr
/http://www.ema.mtv.dk
/http://www.ema.mtv.pt
/http://www.ema.mtv.nl
/http://www.ema.mtv.com.tr
/http://www.ema.mtv.tv
/http://www.ema.mtv.no
/http://www.ema.mtv.co.uk
/http://www.ema.mtv.dk
/http://www.ema.mtv.ro
/http://www.ema.mtv.pl

/głosujmy....:Provehito In Altum:.

Dziękuję Ci za te linki w imieniu wszystkich :)

Chapter 8

Szpital

Tomo i Shann zaprowadzili Tima na pogotowie w celu poratowania kolegi.
Jared został w aucie popijając piwo, rozmyślał o swojej miłości, która została w Radomiu, czuł się kiepsko, mimo tego jakoś sie trzymał – mocno go wzięło.
Niestety w szpitalu, pielęgniarki rozpoznały muzyków 30 STM, uśmiechając się łagodnie zapytały, czy mogą otrzymać od nich autografy. Chłopaki wyjaśniając, co stało się Timowi zaszczycili miłe panie swoimi hieroglifami. Tim jęcząc z bólu, był zdziwiony, iż żadna osoba z personelu nie bije się o jego podpis. Najwidoczniej jeszcze nie zdążył zaryć się w pamięci fanek jako nowy basista.
Chirurg widząc złamanie dużego palca u nogi Tima, zapytał co się stało.
Tim: Szkoda gadać, błagam, niech pan coś w końcu z tym zrobi – boli mnie jak cholera!!! - powiedział głośno Timi prawie że płacząc jak małe dziecko.

Chirurg zlitował się w końcu, zagipsował szkodę i zaprosił Tima do siebie za tydzień na zdjęcie gipsu.
Tim zaprotestował słysząc zdanie : „Za tydzień”, wiedząc, iż za dwa dni chłopaki grają koncert w Afryce.

Doktor: Niestety za tydzień, złamanie jest poważne, to i tak dość szybko jak na pana przypadek – wytłumaczył z drwiącą miną doktorek
Po zabiegu pielęgniarki przypomniały sobie o najistotniejszym członku zespołu, licząc na jego autograf.
Tomo zbył je jednym zdaniem:
Tomo: Niestety drogie panie, Jareda tutaj nie ma.
Po czym wszyscy wrócili do samochodu zastając Jareda kompletnie zalanego.
Jared leżał na tylnych siedzeniach, spał w najlepsze, cuchnęło od niego piwem i wódką.
Tomo, Shannon i Tim widząc śpiącego Anioła w stanie jak najbardziej nietrzeźwym, zaczęli się kłócić.

Shannon: No pięknie, Jared wypił nasze wszystkie browary i znalazł do tego jeszcze całą flaszkę, Tomo, to Ty ją ukryłeś pod siedzeniami? - zwrócił się do biednego Tomiego z wściekłym wyrazem twarzy ciągnąc dalej – a mówiłem Ci tyle razy że na takie trunki mamy przecież barek – jak mogłeś być taki nierozsądny?
Tomo: Skąd mogłem wiedzieć, że Jared ma zapędy na alkohol? Przecież to wieczny abstynent – tłumaczył się.
Jared na serio chciał zapomnieć o swojej radomskiej miłości, aż doprowadził sie do takiego stanu.
Shannon: No OK Tomo, wybaczam, ale żeby to było ostatni raz, zrozumiano? A teraz jedziemy do hotelu, trzeba coś zrobić z tym Jaredem – żeby tylko się czasem nie obudził, żeby tylko nie zarzygał auta – trzeba sie śpieszyć, wsiadajcie migiem – powiedział z powagą Shann, jak zawsze robił to Jared.
Tim wsiadł bez pomocy „życzliwych” kumpli do tylnej części samochodu, znajdując sobie skromny kawałek siedzenia obok leżącego „śpiocha”.
Tim: Czy on zawsze pije, gdy ma doła? - zapytał naiwnie Tim, licząc że dostanie odpowiedź, jednak jej nie otrzymał – znów pomyślał sobie że każdy go zlewa, więc dał już sobie spokój z takimi tekstami.
Po powrocie do hotelu Shann odstawił brata do jego pokoju, Jared poległ na łóżku mrucząc coś pod nosem, Shann przykrył go kocem i wyszedł na korytarz.
Zobaczył Tima, który jako tako dokulał się do swego pokoju – i z nów Tim sam musiał sobie poradzić – w pewnym momencie Shannem ruszyło sumienie, zapytał czy Tim niczego nie potrzebuje.
Tim zatrzasnął za sobą drzwi jakby był totalni oburzony.
Na zajutrz Tomo i Shann wyszli sobie zajarać – rozmawiali o sytuacji Tima – rozważając jakieś zastępstwo na czas koncertów, które miały się odbyć dzień po dniu.
Shann wyciągnął komórkę i wyszukał w książce znany mu dobrze numer.

Tomo: Do kogo dzwonisz? - zapytał zaciekawiony
Shannon: Cicho, nie przeszkadzaj – zbył go uprzejmie – Halo! Matt? No cześć chłopie!! Mam do Ciebie sprawę!! Jesteś nam potrzebny – a wręcz niezbędny!!!
Shann zaproponował Mattu powrót do składu wyjaśniając mu całą niezręczną sytuację.
Shannon: Błagam Cię Matt, tylko Ty możesz Nas uratować, proszę, zagraj z Nami kilka koncertów, na czas póki Timowi nie zdejmą tego gipsu!!! - mówił cicho
Matt: no nie wiem...Dobra kiedy gracie najbliższy koncert?
Shannon: Jutro!!! - krzyknął szczęśliwy Shann – To Jak Bracie? Zgadzasz się prawda? - zapytał pełny przekonania o zgodzie Matta.
Matt: No jasne że się zgadzam, stęskniłem się za Wami skubańcy – bardzo chętnie z Wami znów stanę na scenie – powiedział radosny Matt
Shannon dłuższej wymianie zdań z kolegą, zakończył rozmowę z promiennym uśmiechem na buzi.
Tomo: Jeny Shann?? czy to znaczy że...że... - Tomo nie mógł dokończyć z napływu nagłej euforii.
Shannon: Tak, tak...Matt zagra z nami resztę koncertów!!!
Tomo jak małe dziecko, które dostało wymarzony prezent, aż uścisnął Shanna o mało go nie dusząc.
Tomo i Shann postanowili powiadomić o tej radosnej nowinie resztę zespołu.
Jared na kacu najpierw nie mógł zrozumieć co sie do niego mówi, później po powrocie do świadomości również bardzo się ucieszył, tylko Tim, czując się bezużyteczny nie odzywał się w ogóle zamykając się w swoim świecie.
Chłopaki jedząc śniadanie wygłupiali się jak zawsze, wszyscy czekali na powrót Matta, przecież to ich najlepszy basista jakiego kiedykolwiek mieli.
Przed koncertem w RPA, Matt, Shannon, Tomo i Jared – stary skład – to piękny widok, najwspanialszy zespół świata występuje właśnie w Afryce.


Chapter 9

RPA

Jared i reszta widząc swój „Hotel” nie mogli narzekać, musieli zadowolić się łóżkiem, które ledwo trzymało się na nogach, a raczej na spruchniałych kołkach.
Przed samym koncertem w dziale charakteryzacji zabrakło kosmetyków, oburzony Shannon i tak samo wstrząśnięty Matt, krzyczeli na klientkę od makijażu.
Biedna kobieta zapomniała zapakować jej najważniejsze przedmioty pracy.
Jared: Ej, chłopaki, co sie tak wkurzacie – jak raz nie pomalujemy się jak panienki przecież nic sie nie stanie - uspokoił kolegów
Tomo potulny jak baranek już więcej się nie odzywał, przeprosił makijażystkę i wrócił do swojego pokoju na fajke.
Matt: To o której zaczynamy grać? Trochę ludzi już przyszło – czekamy na więcej? - dopytywał sie niecierpliwie
Jared: Shann? Masz wszystkie bębny? Czy zostawiłeś je w naszej chacie na Marsie? Wiesz, pytam tak dla pewności, często zdarza Ci się zapomnieć o czymś.
Shannon: AAAA tak stary, zostawiłem pałeczki....i co teraz??
Matt: Jak to co teraz? Leć po nie...zawsze musisz coś odwalić, no leć!!!
Biedny Shann poleciał sam do swego ukochanego domu, Jared i Matt czekali na niego kilka godzin, Tomo wypalił 5 paczek fajek, nieszczęśliwy z powodu braku tapety...
Shann znalazł sie już na Marsie, szukał tych pałeczek wszędzie, jednak nie mógł ich zlokalizować.
Shannon nagle sobie uświadomił, że są tu małe psiaki, które mogły zwinąć mu jego najukochańsze kijki...

Shannon: Judaski!!!EEEEj...gdzie Wy jesteście....do nogi...nooo ...Judas – ty cholero...gdzie wszyscy sie podziali???K***** i co ja teraz zrobię????
Nagle odezwały się szczekania...małe Judaski biegały za rodzicami podskakując przy tym radośnie...
Shann zauważył przy wejściu do ich budy jakieś szczątki drewna...
Shannon: No OK, Shann – stary zachowaj zimną krew..coś sie da jeszcze wytrzasnąć – powiedział sam do siebie biedny Shannon mając nadzieję że ekipa go nie zabije.
Shannon postanowił się nie załamywać i zamiast do RPA wrócił do LA po nowe pałeczki.
Po kilku godzinach szukania idealnych, nowiutkich kijków, Shann wrócił w końcu na koncert.
Chłopaki ucieszyli się chowając zdenerwowanie w kieszeniach....
Matt: No w końcu, gdzie Ty sie tak długo podziewałeś, już chcieliśmy po Ciebie lecieć.
Shannon: No OK, najważniejsze że już mam zgubę, no to co? Gramy?
Chłopaki porozglądali sie wszędzie..szukając wizerunku Tomo...Tomo jak to Tomo, leżał na łóżku całkiem nieprzytomny, 5 paczek fajek sprawiło, że Tomo popadł w jakiś letarg.
Chłopaki znaleźli nieodpowiedzialnego gitarzystę, po czym zaczęli go cucić...Tomo obudził się przerażony, chyba coś mu sie śniło...ale co...nie wiadomo.
Tim również pojawił się w RPA, jakże mógł opuścić swoich kolegów, nawet jeśli nie był w stanie razem z nimi grać, ale Tim nie był sam...Była z nim jakaś dziewczyna...Otóż miała na imię Ula, lecz Tim mówił do niej Nayra, piękna dziewczyna, która podobała się również Jaredowi.
Wracając do Tomo, chłopaki zrobili mu zimny prysznic, wszystko wróciło do normy.
Tomo , Matt, Shann i zazdrosny o Nayrę Jared, rozmawiali między sobą spoglądając na nową zdobycz Tima.

Jared: No proszę, Jaki to nasz nowy kolega podrywacz, ciekawe kto się nad nim politował, musimy lepiej poznać Nayrę, co Wy na to chłopcy?
Matt: Heh, pewnie nic tego jego romansu nie wyjdzie...Jared, co Ty taki wkurzony, czyżbyś mu zazdrościł?
Shannon: EEEE tam.. Jared jest jakiś dziwny, pewnie chce zapomnieć o Adze, dlatego udaje że coś czuje do Nayrii – wytłumaczył głupio
Jared i spółka podeszli do objętej pary, zaczęli gadkę:
Tomo: Cześć Wam..Tim, nie przedstawisz nam Twojej koleżanki?
Tim: A gdzie byłeś jak ją przedstawiałem co?? Jarałeś w pokoju jak szalony?? Oto moje miłość Nayra!! - powiedział z ironią i dumą zarazem
Jared jeszcze bardziej sie wkurzył, odwrócił się na pięcie i rozkazał włazić na scenę.
Dziwnie to wyglądało: wkurzeni na siebie , nie wiadomo dokładnie o co Marsi, bez grama tapety na twarzy, w dodatku z Mattem, który nie był w najlepszym nastroju(dalej tęsknił za rodziną, mimo kilku godzin poza domem)
Koncert już sie zaczyna, ludzie krzyczą, nie prawidłowo wypowiadając nazwę zespołu, mimo tego Jared dalej jest wkurzony, nie bawi go zła fonetyka ludu, ale nie ma wyboru, zaszczyca swoim anielskim głosem północną Afrykę.

Po koncercie Chłopaki szybko się zwinęli – oczywiście rozdali autografy itd. , ale nie mieli ochoty przebywać razem z Timem, szczególnie Jared, który o dziwo zapatrzony był w nową towarzyszkę w zespole.
Nayra i Tim chodzili wszędzie razem, zaszli nawet do lokalu na kolację, pech chciał że Jared z resztą również się tam zjawili.
Nayra uśmiechała się to Matta – Do Matta?? Tak, tak – jak wspominała Timowi – ma wielki pociąg do basistów.
Jared nie wytrzymał i dołączył do stolika Tima i Nayrii, zaczął pogawędkę z pięknością Tima.
Jared: No hej, jak podobał sie koncert?? - Uśmiechnął się czule.
Nayra: Był świetny – jak Wasz każdy, to miło ze strony Tima, że zechciał mnie zabrać w trasę, bardzo Was lubię i podziwiam, to zaszczyt.
Jared: Ciekawi mnie, co taka młoda, urocza dziewczyna robi z takim oto Timem?
Tim wkurzył się słysząc słowa Jareda, wstał i zamierzył się na niego. Nayra zareagowała natychmiastowo, lecz nie zdążyła nic zrobić , kiedy to Matt i Shannon odciągnęli wzburzonego Tima.
Shannon zaproponował rozejm, postawił kilka butelek czystej, przyniósł kieliszki i wyskoczył po fajki.
Nayra widząc wódke, uśmiechnęła się diabelnie i wypiła z każdyn brudzia, z Shannem również, gdy tylko wrócił z akcji dymnej.
Każdy bardzo sie spił, Jared równiez, znów myśląc o Adze wkręcił się na dobre...śpiewał swoją The Fantasy i skakał po stolikach jak szalony....Shann i reszta dziwili sie jak on jeszcze może chodzić, widząc ilość procentów która została wlana w niego tak szybko.
Następnego dnia, wszyscy obudzili się ...gdzie?? O tym już w następnym rozdziale...
:)


OK to ja zostawiam Was z 2 kolejnymi chapterami , tapetami i lece sie pakować...
3 majcie sie!!
Niech moc z Marsa będzie z Wami

Provehito In Altum!!!!!

4 komentarze:

  1. ja?? oczywiście ze nie mam za złe... ;) bardzo fajne chaptery (czekam na następne) trzymaj sie... =)
    .:Provehito In Altum:.

    OdpowiedzUsuń
  2. bede tesknic i plakac za toba i twoim blogiem ;o

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja już tęsknię ;(

    Provehito in Altum ;]
    Jadzia Goździkowa

    OdpowiedzUsuń
  4. aaaa Toj blog jest swietny :) Twoj blog jest poprotu turbo wypasiony :) szkoda tylko ze notki beda rzadziej :( pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń